-Więc Kasiu... Masz do wybrania dwie opcje... Odejście z pracy lub puszczanie się ze mną- uśmiechnął się do ciebie.
-To wybieram tą pierwszą- odpowiadasz szybko i równie szybko wyszłaś z gabinetu.
Wyjęłaś jakiś karton i szybko spakowałaś swoje papiery i rzeczy. Jeszcze na chwilę weszłaś do gabinetu.
-Przecież Kasiu, nikt ci nie kazał teraz...
-Ale ja chcę. Okres wypowiedzenia na trzy miesiące tak?
-Masz jeszcze urlop miesięczny. Weź ten urlop i sobie wszystko przemyśl- szepnął Eryk, który stanął obok ciebie.
-Masz urlop miesięczny płatny. Idź, ja ci zapłacę i przemyślisz to- powiedział szef.
-Nie. Podjęłam już decyzję- mówiłaś nadal opanowana.
Oddałaś kluczyki od szafki pod biurkiem i pożegnałaś się z Erykiem. Wyszłaś z szarego budynku z uśmiechem. Odchodzisz z pracy, której tak nienawidziłaś... Nasunęłaś okulary przeciwsłoneczne na nos i z uśmiechem przeszłaś przez majowy Dortmund. Czas znaleźć pracę... Ale to jest koniec maja, żadna szkoła nie będzie szukać pewnie sekretarki. Chociaż... Zawsze można próbować. Po kilkunastu minutach spacerku przy słońcu byłaś już w mieszkaniu. Wygodnie rozłożyłaś się w salonie.
To koniec. Nie masz pracy, twoja rodzina mieszka w Polsce, a Robert, Marco, Kuba i Sven mają koniec sezonu i są na wyjeździe w Monachium. Właśnie- Monachium. Ty załatwiłaś współpracę dawnej firmie. Poczułaś, że wibruje ci telefon i szybko go odebrałaś.
-Halo?- spytałaś.
-Pani Kasiu, niech pani do nas wróci. Obiecuję, że nigdy panią nie będę próbował zastraszać. Jest pani najlepszą sekretarką jakąkolwiek miałem. Pani Kasiu, ja mówię prawdę... Nigdy nie dzwoniłem do żadnych z tamtych sekretarek, a pani... Pani jest wyjątkiem, pani umie skupić się na swojej pracy i nie daje sobą szastać i poniżać... - mówił twój nadal szef, przecież jeszcze nie dałaś wypowiedzenia.
-Niech pan skończy, dobrze?- przerwałaś mu. -Mogę wrócić. Ale w sierpniu odchodzę- powiedziałaś. Czy ty w tym momencie właśnie myślałaś?
-Dlaczego?
-W lipcu mam wyjazd do Turcji, proszę pana. Jutro przyjdę na popołudnie, okej?
Właśnie zaczęłaś zachowywać się jak gwiazdka. Uwaga, Katarzyna Madej jest gwiazdeczką. Po chwili rozłączyłaś się z nadal twoim szefem. Wywnioskowałaś, że właśnie zaczęłaś rozdawać karty. Nie chcesz tego... Wstałaś z kanapy i poszłaś do kuchni. Zajrzałaś do lodówki i wyciągnęłaś marchewkę. Obrałaś ją i zjadłaś. Wybrałaś numer do Svena. Opowiedziałaś mu całą historię. Ogółem to na końcu się okazało, że słuchał ciebie Sven, Robert, Marco, Jakub i Łukasz. Pozdrowiłaś ich i się rozłączyłaś. Odetchnęłaś głęboko. Nagle wpadła do ciebie mała Maria, ale bez twojej kuzynki.
-Ciociu, słuchaaj... A ty masz już chłopaka?- zaświergotała.
-Nie, Mario. Co ty tu w ogóle robisz?
-A wybierzesz Robcia czy Marco?
-Mario, błagam cię- jęknęłaś.
-Odpowiedz mi- powiedziała poważnie, zbyt poważnie na jej wiek.
-Mario- warknęłaś.
-Ciociuuu, odpowiedz mi- warknęła.
-Marysiu, Robert jest miły i szalony, Marco tak samo. Na dzień dzisiejszy wybrałabym Marco- szepnęłaś.
Maria się wyszczerzyła i już jej nie było. Dlaczego właśnie Marco? Zaplusował u ciebie tym, że raz cię pocieszał, kiedy wróciłaś z Poznania... Ale patrząc na to, to Robert pobił raz Marca, ale zrobił ci śniadanie-niespodziankę i "wyrównał". Ale... No cholera, głupia ty, oj głupia... Wyjęłaś pamiętnik i znalazłaś długopis w gwiazdki i księżyce.
26.05.2015 rok.
Dortmund, Niemcy.
Jestem głupia. Zapominam o depresji i zaczynam cieszyć się życiem. Jest spoko.
Madejka.
___________________________________________
No i to by było na tyle. Kolejny za miesiąc, tydzień... Nie wiem.
Niech Kasia wybierze Lewego, tak się stara, zresztą Marco też nie byłby zły.
OdpowiedzUsuńA ten jej szef to naprawdę drań.
Kochana czekam z niecierpliwością na następny.
Zapraszam do siebie dopiero zaczełam pisać tego bloga o BVB
http://wiktoria-marco.blogspot.com/