Zajechaliście i wykonali ci niezbędne
badania. Na piątek masz operację i nie będziesz mogła wyjść do następnego poniedziałku.
Masz numer tylko do matki Marii, która jako jedyna ma klucze do twojego
mieszkania. Dzwonisz do niej i prosisz o przywożenie niezbędnych rzeczy.
Czemu ty cholernie tęsknisz za tą
piłkarzyną? Przecież go nawet nie znasz dokładnie. Nie wiesz co go irytuje i co
rozwesela. No dobra. Znasz go na trzy czwarte. Jego rysy twarzy wspaniale
oddają ci twarz ideału.
Przychodzi lekarz i wypytuje o wszystko co
możliwe związane z twoim zdrowiem. Po wyjściu lekarza, wysyłasz SMS-a do twojej
zastępczyni o treści:
„Cześć
Daria, może byś jeszcze zastąpiła mnie do następnego tygodnia? W piątek mam
operację na wyrostek i nie dam rady do następnej środy. Powiesz szefowi o tym?
Z góry dziękuję. P.S; proszę weź mój urlop zdrowotny na mnie. Kiedyś ci to wynagrodzę.
Całuję, Kasia.”
Nie musiałaś
czekać długo na odpowiedź:
„Dobrze,
dobrze Kasiu. Dziękuję za informację. Wraz z szefem gorąco pozdrawiamy i
życzymy szybkiego powrotu do zdrowia! Trzymaj się, Daria.”
Wysłałaś w odpowiedzi podziękowanie za troskę.
Siedzisz na łóżku szpitalnym. Otwierasz szafkę, która jest zapełniona kurzem. Z
obrzydzeniem zamykasz ją. Rozglądasz się po sali- pusto. Wychodzisz z bolącym
brzuchem i palcem na korytarz. Za zgodą pielęgniarek udajesz się po kawę i po
stertę czasopism i krzyżówek. Dokupujesz do tego czarny długopis w gwiazdki.
Rozglądasz się i widzisz kolegę- Roberta. Podchodzisz do niego w połowie, ale
się zastanawiasz czy warto. Nagle
widzisz, gdy podchodzi do niego wysoka, jasnooka dziewczyna, która później
namiętnie go całuje. Odwracasz się na pięcie i idziesz do swojego oddziału, na
którym leżysz. Rzucasz się z płaczem na łóżku. Tak, z bólu- serca. Czemu ty
musiałaś to widzieć? Lewy nie mówił nic o dziewczynie, nawet mówił, że nie ma i
nie poszukuje. Cholernie cię to boli, mimo tego, że jesteście znajomymi.
Dzwonisz do Olki, ale nie odbiera. Siadasz
zapłakana i rozglądasz się i widzisz w drzwiach Roberta, który stoi i czeka na
zaproszenie. Ignorujesz to i chcesz jak najszybciej o tym zapomnieć. Myślałaś,
że już wszystko zapadło, gdy okazało się, że masz wyrostek, a teraz? A teraz
twoje życie sensu nie ma. Bez zapowiedzi zakrywasz na głowę kołdrę i starasz
się zasnąć. Słyszysz ciche kroki. Modlisz się w duchu, żeby to była
pielęgniarka albo lekarz, byle nie Lewandowski. Odkrywasz po kryjomu kawałek
kołdry. Widzisz jego jasną koszulę.
-Nie ukrywaj
się. Wiem gdzie jesteś. Musimy pogadać.- mówi do ciebie tym swoim
uwodzicielskim głosem.
-Nie chcę z
tobą gadać.- warczysz i się odwracasz.
-Kaśka!-
odkrywa z ciebie kołdrę. – Ta dziewczyna, co mnie całowała to moja ex. Wiem,
nie jesteś zadowolona, ale ja… Zrozum to!- próbuje wyjaśnić.
-Odczep się
i oddaj mi tą kołdrę.- mówisz spokojnym głosem, ale w środku jesteś zła.
Oddaje ci kołdrę, ale nadal stoi nad tobą i patrzy
swoim smutnym wzrokiem. Robi ci się jego żal, ale to on cię zranił. Bez słowa
przytulasz się do niego. Wciągasz jego zapach. Czujesz jakbyś się z nim
żegnała. Nie mówicie nic, tylko stoicie i się tulicie nawzajem…
Dochodzi piątek. Lekarze podali ci znieczulenie. Jedziesz na
blok operacyjny, a obok kroczy Lewandowski. Odchodził tylko na noc. Tak to był
cały czas z tobą.
-Robert…-mówisz
do niego szeptem.- Jakby coś się nie udało, to pamiętaj, że cię lubię, nawet
bardzo…- wyszeptujesz. Wjeżdżasz na blok operacyjny.
Może się wrócić? Może przerwać to
cholerstwo? Chcesz się z nim pożegnać, może ostatni raz… Przecież od wyrostka
się nie umiera, nie? Ale przecież ktoś w 1985 umarł z powodu wyrostka… Chyba
też jeszcze w tym roku… Zastanawiasz się…