niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 2.

      Zajechaliście i wykonali ci niezbędne badania. Na piątek masz operację i nie będziesz mogła wyjść do następnego poniedziałku. Masz numer tylko do matki Marii, która jako jedyna ma klucze do twojego mieszkania. Dzwonisz do niej i prosisz o przywożenie niezbędnych rzeczy.
     Czemu ty cholernie tęsknisz za tą piłkarzyną? Przecież go nawet nie znasz dokładnie. Nie wiesz co go irytuje i co rozwesela. No dobra. Znasz go na trzy czwarte. Jego rysy twarzy wspaniale oddają ci twarz ideału.       
    Przychodzi lekarz i wypytuje o wszystko co możliwe związane z twoim zdrowiem. Po wyjściu lekarza, wysyłasz SMS-a do twojej zastępczyni o treści:
„Cześć Daria, może byś jeszcze zastąpiła mnie do następnego tygodnia? W piątek mam operację na wyrostek i nie dam rady do następnej środy. Powiesz szefowi o tym? Z góry dziękuję. P.S; proszę weź mój urlop zdrowotny na mnie. Kiedyś ci to wynagrodzę. Całuję, Kasia.”
Nie musiałaś czekać długo na odpowiedź:
„Dobrze, dobrze Kasiu. Dziękuję za informację. Wraz z szefem gorąco pozdrawiamy i życzymy szybkiego powrotu do zdrowia! Trzymaj się, Daria.”
   Wysłałaś w odpowiedzi podziękowanie za troskę. Siedzisz na łóżku szpitalnym. Otwierasz szafkę, która jest zapełniona kurzem. Z obrzydzeniem zamykasz ją. Rozglądasz się po sali- pusto. Wychodzisz z bolącym brzuchem i palcem na korytarz. Za zgodą pielęgniarek udajesz się po kawę i po stertę czasopism i krzyżówek. Dokupujesz do tego czarny długopis w gwiazdki. Rozglądasz się i widzisz kolegę- Roberta. Podchodzisz do niego w połowie, ale się zastanawiasz czy warto.  Nagle widzisz, gdy podchodzi do niego wysoka, jasnooka dziewczyna, która później namiętnie go całuje. Odwracasz się na pięcie i idziesz do swojego oddziału, na którym leżysz. Rzucasz się z płaczem na łóżku. Tak, z bólu- serca. Czemu ty musiałaś to widzieć? Lewy nie mówił nic o dziewczynie, nawet mówił, że nie ma i nie poszukuje. Cholernie cię to boli, mimo tego, że jesteście znajomymi.
  Dzwonisz do Olki, ale nie odbiera. Siadasz zapłakana i rozglądasz się i widzisz w drzwiach Roberta, który stoi i czeka na zaproszenie. Ignorujesz to i chcesz jak najszybciej o tym zapomnieć. Myślałaś, że już wszystko zapadło, gdy okazało się, że masz wyrostek, a teraz? A teraz twoje życie sensu nie ma. Bez zapowiedzi zakrywasz na głowę kołdrę i starasz się zasnąć. Słyszysz ciche kroki. Modlisz się w duchu, żeby to była pielęgniarka albo lekarz, byle nie Lewandowski. Odkrywasz po kryjomu kawałek kołdry. Widzisz jego jasną koszulę.
-Nie ukrywaj się. Wiem gdzie jesteś. Musimy pogadać.- mówi do ciebie tym swoim uwodzicielskim głosem.
-Nie chcę z tobą gadać.- warczysz i się odwracasz.
-Kaśka!- odkrywa z ciebie kołdrę. – Ta dziewczyna, co mnie całowała to moja ex. Wiem, nie jesteś zadowolona, ale ja… Zrozum to!- próbuje wyjaśnić.
-Odczep się i oddaj mi tą kołdrę.- mówisz spokojnym głosem, ale w środku jesteś zła.
   Oddaje ci kołdrę, ale nadal stoi nad tobą i patrzy swoim smutnym wzrokiem. Robi ci się jego żal, ale to on cię zranił. Bez słowa przytulasz się do niego. Wciągasz jego zapach. Czujesz jakbyś się z nim żegnała. Nie mówicie nic, tylko stoicie i się tulicie nawzajem…
    Dochodzi piątek.  Lekarze podali ci znieczulenie. Jedziesz na blok operacyjny, a obok kroczy Lewandowski. Odchodził tylko na noc. Tak to był cały czas z tobą.
-Robert…-mówisz do niego szeptem.- Jakby coś się nie udało, to pamiętaj, że cię lubię, nawet bardzo…- wyszeptujesz. Wjeżdżasz na blok operacyjny.

    Może się wrócić? Może przerwać to cholerstwo? Chcesz się z nim pożegnać, może ostatni raz… Przecież od wyrostka się nie umiera, nie? Ale przecież ktoś w 1985 umarł z powodu wyrostka… Chyba też jeszcze w tym roku… Zastanawiasz się… 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz