czwartek, 26 marca 2015

Rozdział 15, cz.I

      Spotkanie przeszło wam doskonale. Za dwa dni twój szef i dwóch innych "podszefów" jadą do Monachium podpisać umowę. Cały dzień jakoś tak szybko ci zleciał. Pod wieczór przyszedł do ciebie Błaszczykowski z jakimś blondynem. Zaproponowałaś im sok, ale odmówili.
-Sven Bender- podał ci dłoń owy blondyn.
-Katarzyna Madej- uścisnęłaś jego dłoń.
       Nie ukrywajmy- według ciebie był przystojny. Ale czy jakikolwiek mężczyzna/chłopak nie był dla ciebie przystojny? No właśnie, więc nie marudź już w swoich myślach.
-W końcu cię poznałem. Lewandowski z Reusem wiele o tobie mówią- powiedział Sven, a ty się zarumieniłaś. -Mówili, że ładnie się rumienisz, ale że aż tak?- zaśmiał się.
-Wcale nie- szepnęłaś roześmiana.
        Wieczór minął wam wesoło. Sven jest mega sympatyczny, kto wie? Może się zaprzyjaźnicie. Nie masz komu się wygadać, a on wygląda na kogoś, kto może ci pomóc. Błaszczykowski wyszedł, a wy zostaliście sam na sam.
-Sven, ja muszę ci coś powiedzieć...- szepnęłaś zawstydzona.
-Słucham cię- usiadł wygodniej.
-Ja mam depresję... Od prawie pięciu lat... Tabletki mi nie pomagają... Z resztą... Co ja ci będę opowiadać, jestem tylko zwykłą Polką- westchnęłaś.
-No opowiedz... Posłucham cię, może ci ulży w końcu- uśmiechnął się do ciebie. -Ale jak nie chcesz mówić, to nie...
-Nie, nie... Powiem ci to... - wzięłaś głęboki wdech.
        Po półgodzinnej opowieści i przepłakanych łzach, siedziałaś wtulona w Svena. Wysłuchał cię, a ty czułaś się tak, jakby ci ulżyło chociażby o połowę... Ogarnęłaś się i przeprosiłaś za to Svena. Zrozumiał cię. Opowiedział ci historię o jego ciotce. Ona też cierpiała na depresję i przez dziesięć lat nie opowiedziała tego nikomu, co czuje.... I się zabiła. Wzruszające, co?
       Pożegnałaś się z Niemcem i opadłaś na kanapę. Tyle się tu wydarzyło, a ciebie zmógł sen. Sen o wakacjach w Turcji. Nad morzem ty i Robert, całujecie się. Budzisz się. Sprawdzasz godzinę- druga dwadzieścia jeden. Idziesz pod prysznic. W ręczniku paradujesz po sypialni i zakładasz piżamę, bieliznę... Zasnęłaś znowu.
    -Nie! Marco! Zejdź z tego mostu!- krzyczałaś, błagałaś, płakałaś... 
-Jeśli nie mogę cię mieć, to dlaczego mam żyć!?
-Po prostu nie rób tego! Jesteśmy tylko przyjaciółmi!
-No właśnie! Tylko!- blondyn skoczył z mostu, a ty skoczyłaś za nim. 
Ciemność. Zimno. Jasność. Ciepło. Ciemność. Zimno. Jasność. Ciepło. Tyle kontrastu, a ty nie wiesz, gdzie jesteś. 
       Obudziłaś się zlana zimnym potem. Sprawdziłaś godzinę- szósta. Ubrałaś się, umalowałaś i uczesałaś. Zjadłaś śniadanie i powolnym krokiem ruszyłaś w stronę firmy. Kolejny szary dzień i monotonny. Normalka...

____________
Pisany na szybko, ale jest :> Czo ta Kaśka... Ta "nieufna" zaufała Niemcowi ._. Kolejny nie wiem kiedy. Postaram się na poniedziałek, jak nie na następny tydzień dopiero. Przepraszam :< 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz