niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 3.

    Operacja się udała. Leżysz na łóżku szpitalnym czekając na Roberta. Obiecał ci, że przyjdzie zaraz po treningu. Przyszła twoja kuzynka z dzieckiem. Praktycznie nic o sobie nie wiecie. Nie wiesz, kto jest ojcem Marii. Aniela nic o nim nie mówiła. Nagle do twojej sali wchodzi Łukasz Piszczek. Otwierasz szeroko oczy, gdy podchodzi do Anieli i Marii i obie dwie przytula do siebie. 
-Łukasz Piszczek.- podaje ci dłoń. 
-Katarzyna Madej.- uścisnęłaś mu dłoń, lekko się rumieniąc, gdy musnął twoją dłoń ustami. - Gdzie jest Robert?- spytałaś, modląc się, by odpowiedział. 
-Oddział wyżej w sali sto osiem...- odpowiedział cicho. 
      Klniesz pod nosem wszelkie możliwe przekleństwa. Każesz Łukaszowi, by szedł po wózek inwalidzki. Chcesz iść do Lewego. On był przy tobie, gdy ty leżałaś i cierpiałaś. Znosił każdy twój ból. A ty dowiedziałaś się teraz, że on cały czas był przy tobie... Piszczek wrócił z wózkiem i pomógł ci dojść na oddział wyżej. Jesteś w sali, gdzie leży Lewandowski. Do jego ciała podłączonych jest pełno kabli, kabelków... Zauważyłaś, że jest nieprzytomny. Każesz Łukaszowi, by wrócił do Anieli i Marii, bo chcesz tu zostać. Łukasz wyszedł, a ty złapałaś Roberta za dłoń, którą ucałowałaś. 
       Zaczęłaś płakać. Jak małe dziecko... Przyjrzałaś się mu. Był cały poobijany, posiniaczony. Miał wypadek. Zaczynasz mówić do niego, mając nadzieję, że Robert cię usłyszy. Około godziny policyjnej przyszła pielęgniarka, bo cię szukała. Na widok twój i Roberta ciężko wzdycha i ma łzy w oczach. Pożegnałaś się z Robertem i wróciłaś na swój oddział. Położyłaś się i zasnęłaś. 
______
Jednak wróciłam. Stwierdziłam, że jest sens prowadzić tego bloga nadal. A tymczasem zapraszam na Maleję i rosnę każdego dnia. :) Buziaki ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz