piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 7.

      Płaczesz i czujesz ból głowy. Po chwili zasypiasz. Budzisz się o szóstej rano i masz mdłości. To u ciebie normalne. Dzisiaj nie idziesz do pracy, ale znając życie przyjdzie osobnik, z którym wczoraj tak jakby się pokłóciłaś. Lubisz go. Nawet bardzo. Często ci go brakuje. Dlaczego?
      Nie wiesz sama. Taka przeplatanka. Lubisz go, ale nie wiesz dlaczego ci go brakuje. Boisz się odrzucenia, ale chcesz z nim być. Czyli normalka. Słyszysz pukanie do drzwi w okolicy godziny siódmej. Idziesz zdziwiona otworzyć i widzisz duży bukiet róż na wycieraczce. Bierzesz ten bukiet i zauważasz karteczkę z jakąś wiadomością. Zamykasz drzwi i idziesz do kuchni, by włożyć bukiet w jakąś długą szklankę. Otwierasz karteczkę.
Cześć Kasiu :) Tu Marco ;) Wiem, że może jak się dowiedziałaś, że to ode mnie kwiaty wywalisz je. Ale nie umiem przepraszać. Dlatego przepraszam... :* PS. Przyjdź o 11 do najlepszej kawiarenki w mieście, wiesz do jakiej, lubisz ją. :) 
     Czyżby on cię chciał zaprosić na randkę? Tak! Chwilę sobie analizujesz, to co ci napisał Marco. Idziesz pod długi, gorący prysznic. Po wyjściu spod prysznicu, wysmarowałam się przeróżniejszymi olejkami, balsami...Była godzina dziewiąta. Trochę się wymalowałaś- korektor na niedoskonałości, tusz do rzęs, kredka do oczu, cień do powiek... Na ubiór wybrałaś sweterek, bokserkę, jeansy i szpilki. Po sprawdzeniu godziny okazało się, że malowanie się i przebranie się zajęło ci godzinę. Wypsikałaś się swoimi ulubionymi czekoladowymi perfumami, dobrałaś kolczyki, wisiorek i bransoletkę. Narzuciłaś jeszcze szybko małą, czarną torebeczkę i wyszłaś z mieszkania, ówcześnie je zamykając. Przy wychodzeniu z bloku, zderzyłaś się z Lewandowskim.
-No proszę, idziesz do Marca, co?
-A nawet jeśli, to nie możesz mi tego zabronić.- uśmiechnęłaś się z pogardą i ruszyłaś do twojej ulubionej kawiarenki, wyglądem nieróżniącą się od pozostałych kawiarenek.
     Weszłaś i przy oknie siedział Marco. Lekko się uśmiechnął i wstał. Podał ci dłoń z przywitaniem. Lekko skinęłaś głową i gdy Marco odsunął ci krzesło, bardzo się zdziwiłaś. Usiadłaś, a on przysunął cię do stoliku. Był ubrany w czerwoną, kratkowaną koszulę i czarne dżinsy. Poczułaś od niego całkiem przyjemne perfumy. Po chwili przyszedł kelner, a ty z pamięci od razu podałaś zamówienie; zielona herbata i kremówka. Marco także zamówił kremówkę, ale ziołową herbatę. Widać było, że bardzo lubił tutaj siedzieć. Patrzał na ciebie, lekko się uśmiechając.
-Jak się czujesz?- zagadał.- Po tej operacji i tego?- uśmiechnął się.
-Dobrze, nie jest źle.- uśmiechnęłaś się.- A ty się pokłóciłeś z Robertem? Bo się chamsko zachowuje, jak mówimy o tobie... Okazyjne.- podkreśliłaś.
-Fakt, pokłóciliśmy się. Tak bardziej o ciebie. Bo ty mu się podobasz i gdy się dowiedział, że cię zaprosiłem na tak zwaną randkę, ostro się zdenerwował. Zaczął krzyczeć, że mam cię zostawić, uwierz mi. Zależy mu na tobie.- spojrzał na ciebie.- I mi też zależy na tobie...- wyszeptał.
-Lubię Roberta, ciebie też. No, ale... Nie wiem...- wyszeptałaś i dostaliście swoje zamówienia.
      Siedzieliście w ciszy, rozkoszując się kremówką i herbatami. W międzyczasie dwa razy zadzwonił do ciebie Robert, ale nie odebrałaś. Za trzecim razem, Marco powiedział:
-Odbierz.
       Przegryzłaś dolną wargę i odebrałaś telefon. Robert zaczął na ciebie krzyczeć, dlaczego nie odbierasz, że się martwi o ciebie.
-Zamknij się.- warknęłaś.- Robert, jestem z Marciem na kremówce. Chyba że czegoś bardzo chcesz. Jeśli tak, to nie krzycz na mnie i się uspokój.- powiedziałaś spokojnie. -Więc jak? O szesnastej idziemy na miasto?- uśmiechnęłaś się.
-Dobra. Do zobaczenia.- powiedział obrażony i się rozłączył.
-Idziemy na obiad? Bo już ta pora się zbliża.- Marco spojrzał na zegarek. Lekko przytaknęłaś.
        Twój towarzysz poszedł zapłacić, a ty czekałaś na niego. Wyszliście z kawiarenki pod rękę. Coś polubiłaś Reusa...

__________
Wiem, że spóźnione :(( Nie miałam weny i by kiszka wyszła.. Nie wiem kiedy następny. Nic nie obiecuję. Do popisania. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz